niedziela, 9 września 2012

Przypowieść o Salomonie Kaczyńskim


Nikt, kto pozostawał przy jako takich zmysłach słuchając kontrexpose Jarosława Kaczyńskiego, nie mógł nie docenić jego realności. Marzenia są piękne, ale nie w polityce, w której stąpa się z rozwagą po twardym gruncie rzeczywistości, aby nie upaść, bo - trzeba postawić jeszcze jeden i jeden, następny krok. Opozycja nie musi kroczyć, nie rządzi. Opozycja wkłada siedmiomilowe buty i „se” skacze.

Poskakał sobie Kaczyński i wpadł do ogródka: „Polakom się należy”. Porozdawał wirtualnie każdemu, co by ten chciał. Z wirtualnością jest tak, że otrzymujący wirtualne dobra nie musi dziękować, bo ich faktycznie nie ma. Otrzymujący (realnie) zwykle pyta: jak mam się odwzajemnić.

Kaczyński dał (wirtualnie), Polak jednak pyta się: czym mam się odwzajemnić? Kaczyński w swoim kontrexpose ubiegł wszak Polaka i odpowiedział, że nic. Co na takie dictum mógł pomyśleć przeciętny Polak? Coś w tym stylu: Kaczyński to Salomon.

Ale nasz Salomon ma w kraju opozycję i jednak usłyszał, że chcą mu wyliczyć (Tusk z Rostowskim), ile będą kosztowały Polaków jego prezenty? Jak to mądry Salomon, szybko przebrał się w strój Mikołaja i powiedział, że nic nie będzie kosztowało, dobrobyt jest za friko.  Po stronie „ma” i po stronie „winien” są podobne wartościowo liczby, więc wychodzi na ekonomiczne zero. Nie ma manka, ani debetu. Budżet bilansuje się.

Ale Rostowski to niewierny Tomasz. Przedstawił liczby, z których mu wyszło, że dobrobyt nie jest za friko, a tym bardziej upadek (piramida finansowa) i kosztuje to „prezesie Salomonie Kaczyński 54,5 mld zł”.

Jak może teraz postąpić Salomon Kaczyński? Czy znajdzie się w kropce? Nie! Salomon postąpi, jak Salomon. Wezwie dwie matki (tę prawdziwą i tę podszywającą się za rodzicielkę).

Nie wiem, kto będzie robił za matkę, a kto za macochę (Tusk, czy Rostowski, a może ktoś, kto jest prezesa alter ego)? Położy przed matkami dziecko (Polskę) połowie: dzielę po sprawiedliwości. Jedna część dla liberałów, druga dla patriotów.

Jak zachowa się matka, której demokratycznie przyznano rodzicielstwo? To jedno pytanie. A drugie: czy Salomon nie zechce wejść w kolejną rolę (już był Mikołajem) i nie przebierze się w szaty Heroda? Hę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz