Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz to bodaj najwrażliwsza reprezentantka w Sejmie. Chce, aby minister zdrowia Bartosz Arłukowicz leczył "pragnienie akceptacji i miłości niespełnionej w przeszłości". Taka jest jej wykładnia genezy homoseksualizmu.
Musiała to konsultować z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, który też stawia na innowacyjność, ale Pawłowicz przeskoczyła wszystkich. Musi się tylko z troską nad jej apelem pochylić Arłukowicz, klepnąć finanse z budżetu Tusk z Rostowskim, a w kraju uruchomimy projekt wychodzenia z homoseksualizmu.
Pawłowicz jak Matka Teresa zaakceptuje Roberta Biedronia i da "mu miłość niespełnioną w przeszłości". Byle Arłukowicz wyasygnował pieniądze na leczenie Biedronia przez Pawłowicz. Dieta poselska to za mało, a Biedroń może nie zechcieć się dołożyć do "miłości niespełnionej w przeszłości".
W końcu Polska będzie najbardziej innowacyjnym krajem na świecie w medycynie i psychologii. Pawłowicz już można nazywać Zygmuntem Freudem. Mam nadzieję, że za tą interpelacją posłanka idzie dalej i pisze podręcznik - dzieło wiekopomne - coś w rodzaju "Wstępu do psychoanalizy", z tytułem roboczym "Wstęp do nawracania Biedronia na drogę spełnionej miłości".
PiS już można nazywać kuźnią najbardziej innowacyjnej psychologii. Za Pawłowicz pójdą inni. Taka twórcza atmosfera w partii Kaczyńskiego już zaowocowała tabletem na trybunie sejmowej. Świat rozdziawił gębę z podziwu.
Idąc tym tropem. Czy to normalne, aby człowiek miał inny kolor skóry niż biały. Nie trzeba jechać do USA i Baracka Obamę przemalowywać - leczyć z "niespełnionej miłości z przeszłości" - ale dorwać Johna Godsona i leczyć go na białego.
Chyba że w PiS znajdą inne wyjście. Nie chcesz być białym, wracaj do niewolnictwa, wszak niedawno Murzyni zrzucili kajdany z powodu "niespełnionej miłości w przeszłości".
Prawdy objawione są proste, należy tylko czekać aż je dostrzeże taki geniusz jak Pawłowicz. Przed Newtonem też wszyscy patrzyli na spadające z drzew jabłka i nikt nie odkrył grawitacji, dopiero jak Newtona trzepnęło jabłko w czerep, dostał epifanii.
Co trzepnęło Pawłowicz? W każdym razie odezwał się w niej geniusz. Wyobrażam sobie, jak Biedroń się cieszy, że wróci do normalności, bo spełni mu się "miłość niespełniona w przeszłości".
A co z dziełami literackimi, filozoficznymi, prymarnymi dla naszej kultury? Też trzeba leczyć. Nie będę czekał na pieniądze od ministra Zdrojewskiego i biorę się za przeróbkę "Uczty" Platona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz