Polityka to ciężki kawałek chleba. Przekonali się o tym Piotr Duda, szef "Solidarności" i Paweł Kukiz. Strajk generalny na Śląsku, który trwał dwie godziny, może trzy, cztery, wkurzył ludność tubylczą, bo komuś nie chciało się pracować w transporcie (w komunikacji miejskiej i na PKP), choć paru kolesiom na ciepłych posadkach udało się w cieple gabinetu sformułować żądania (płacowe oczywiście).
Duda i Kukiz przyszli pod Urząd Wojewódzki w Katowicach, aby konsumować politycznie "strajk generalny", raptem zjawiło się 300 ludzi.
A że mamy zimę (kalendarz też leci w bambuko z wiosną), więc musieli wspomagać biciem pod pachami: "Strajk wyszedł bardzo dobrze, lepiej niż oczekiwaliśmy".
Czyżby oczekiwali na 200 ludzi przed UW, a przyszło "aż" 300, czy strajk "generalny" rozszerzył się na Czechy, a tam polskie media nie zaglądają? Dudzie i Kukizowi skok na politykę najwyraźniej nie wychodzi. Wraz ze "strajkiem generalnym" marzenia o Wiejskiej należy odłożyć do jakiegoś pawlacza, gdzie wstyd nie sięga.
Dobrze, że Duda z Kukizem nie przyszli z tabletami, z których wszak mógł przemawiać jakiś kandydat na parapremiera rządu technicznego. Aż tak daleko nie zaszli - to znaczy nie zaszli na Wiejską, tylko pod UW w Katowicach - więc nie potrzebują takiego paralizatora w tabletach, aby zaklinać rzeczywistość.
Jak dyplomatycznie określił rzecznik PKP: "strajk był dotkliwy, ale niczym z grudniowym chaosem, gdy połączenia regionalne przejmował spółka Koleje Śląskie", albo gdy zadyma śnieżna spowodowała nieprzejezdność trakcji.
Duda z Kukizem nie dogadali się z aurą, choć ta jest zimowa, a nie jak kalendarz podaje - wiosenna. Dudzie trochę się dziwię, wszak "Solidarność" ma tradycję strajkową - mógł zasięgnąć języka u Lecha Wałęsy - a Kukiz mógł spojrzeć na tę "czerń" 300 osobową pod UW w Katowicach i z rozrzewnieniem westchnąć: kiedy to tylu ludzi przychodziło na moje koncerty. Gdyby Kukiz był praktykującym muzykiem, a nie obibokiem estrady, mógłby sprzedawać im swoje płyty.
Duda powinien przemyśleć swoją strategię i powrócić do stołu rozmów z rządem. W 2013 roku na 5 posiedzeń prezydium Komisji Trójstronnej był tylko raz, a na trzy posiedzenia plenarne tej samej komisji nie raczył się zjawić ani razu.
Rozumiem Dudę, był zajęty przygotowaniem do strajku generalnego, ciężka robota. Duda powinien się liczyć z tym, że to Donald Tusk się zbuntuje i przystąpi do strajku generalnego. A wtedy może zabraknąć nawet tego placu przed UW w Katowicach, gdzie mógłby ogłosić zwycięstwo strajku generalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz