Gdyby nie piarowcy Kaczyńskiego, prezes PiS byłby nudnym politykiem. To, że wyskoczy z jakąś "zbrodnią niesłychaną" jest ledwie przechodzonym nudnym nadużyciem, tak naprawdę wzrusza tylko emocje, rozum sobie śpi. Jarosław Kaczyński samodzielny jest nie do strawienia, nietwórczy, próżny i tromtadracki w prezentowaniu dewocjonaliów endeckich.
Ale PiS ma PR lepszy niż rządząca PO, tym razem tablet w rękach prezesa poruszył przynajmniej internautów i wyzwolił eksplozję mniej i więcej dowcipnych memów. Wizerunek Piotra Glińskiego w rękach prezesa to nieoczekiwanie nowoczesna alegoria. Tak pojmuje Kaczyński politykę i tym dla niego jest profesor socjologii, który dał się wkręcić w farsę.
Promocja Glińskiego trwała pół roku, wcześniej nikomu nie znany, dzisiaj Polacy mają o nim jakąś wiedzę. Zdaje się jednak, że ocena przez rodaków postaci Glińskiego nie za bardzo by mu się podobała, gdyby ją konfrontował, a nie poruszał wśród klakierów PiS.
Coraz bardziej przekonuję się, iż PiS i prezesowi władza w najbliższym czasie nie grozi. Donald Tusk musiałby poważnie się pośliznąć w rządzeniu, aby zostało mu ono odebrane. Ale w PO są wmontowane bezpieczniki, które w razie czego amortyzują skutki, to właśnie prawe skrzydło tej partii (Gowin i spółka) oraz lewica, która nie daje sobie rady na scenie politycznej, ale to ona byłaby beneficjentem wpadki Tuska.
PiS pod prezesem Kaczyńskim żyje w nierzeczywistości, na którą od czasu do czasu dadzą się nabrać ci, których Tusk zawiódł. Tak jest z Glińskim, tak będzie z następnymi. Kaczyński z tabletem w rękach na długo pozostanie alegorią niewiarygodności, bo on coś takiego nie potrafi obsługiwać, jak i nie potrafi posłużyć się kontem w banku. To jest tylko drobnostka jego życia prywatnego, Kaczyński nie pojmuje nowoczesnej polityki, czego daje przykład na każdym kroku.
Mógłby posłuchać przebywającego w Polsce Viktora Orbana i skupić się na zakładaniu własnych mediów. Przynajmniej będzie premierem dla tych, którzy go chcą słuchać. Choć to w dalszym ciągu ekspiacja polityczna, bo przecież nie pole debaty, prezes i jego zwolennicy osiągną jakąś satysfakcję wyalienowanych.
Kaczyński jest głuchy na nowoczesność, na wyzwania, przed którą stoi kraj. A przede wszystkim jest głuchy na konserwatyzm, wiele mógłby się nauczyć od Davida Camerona, a nie Orbana, który jest taką samą skamieliną jak prezes, ale Orban tego jeszcze nie wie, bo jest na węgierskim etapie IV RP.
Internautom proponuję jeszcze jedną alegorię do memów. Pieta: Gliński w tablecie na rękach Kaczyńskiego. Dewocjonalia PiS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz