W strukturach dolnośląskich oficjalna wojna w dwóch odsłonach odbyła się w sobotę, wygrał ją harcownik Donalda Tuska, Jacek Protasiewicz. A że jest to teren (był) Grzegorza Schetyny, uchodzącego za nr 2 (acz odsuniętego) w partii rządzącej, można było się spodziewać, że pokonany nie zadowoli się zapewnieniem zwycięzcy, że Tusk dla niego coś ma.
Dwa dni później nagranie korupcji politycznej w PO publikuje "Newsweek", medium wszak liberalne, a zatem zbliżone to Tuska, bądź szerzej: Platformy. Poseł PO Norbert Wojnarowski za głos na Protasiewicza chce przekupić delegata Edwarda Klimka, proponuje synekurę w KGHM.
Klimka nie dał się przekupić, pisze oficjalne oświadczenie. Ale Rafał Grupiński - szef Klubu parlamentarnego PO - na Twitterze jest za powtórzeniem zjazdu dolnośląskiej PO, stronnik Schetyny.
Portal naTemat.pl (własność Tomaszów Lisa i Machały), który wie co w "Newsweeku" piszczy, o dotarciu nagrania korupcyjnego w PO tak pisze: "Można się spodziewać, że za jego powstanie (nagrania - przyp. mój) i upublicznienie odpowiadają ludzie Grzegorza Schetyny". A korupcja polityczna była przewidziana przez schetynowców, aby w razie przegranej mieć argumenty za powtórzeniem wyborów na Dolnym Śląsku, bo w ten sposób skompromitowany Protasiewicz nie wystartuje.
Zatem schetynowcy podrzucili nagranie, a "Newsweek" chyba miał świadomość, że to ich robota, a nie jakiegoś dziennikarza śledczego.
Tyle da się odczytać z drugiej części wojny - dogrywki - w PO. Bardzo mętnej wojny i to prowadzonej w mediach. Walczące strony podrzucają nagrania, piszą na Twitterze, a my tylko możemy się domyślać, jak pozycjonowane są wojska.
Najświeższa wiadomość jest taka, że poseł PO Jakub Szulc z Dolnego Śląska złożył do Biura Krajowego PO wniosek o unieważnienie sobotnich wyborów. O tym jak będzie, zadecydują władze PO na jutrzejszym posiedzeniu.
Jakakolwiek decyzja zapadnie, mętna wojna domowa w PO rykoszetami jej odłamków trafi w premiera. To samobój, może coś więcej, strony zaś poczynają sobie nieczysto.