piątek, 2 listopada 2012

Tomasz Lis o "Rzepie"



Tomek Lis zauważa pusty gest imiennika Wróblewskiego, naczelnego "Rzepy", który oddał się do dyspozycji wydawcy. Naczelny zawsze jest do dyspozycji, bardziej niż członkowie zespołu.

Wróblewski nie poradził sobie w konstrukcją nowego zespołu. Niestety, tak też było wcześniej w "Dzienniku".

Konserwatyzm w kraju dostał twarz Jarosława Kaczyńskiego i nie radzą sobie z tym dziennikarze, których z grubsza można byłoby zakwalifikować do tego nurtu. To bodaj najgorszy okres w konserwatyzmie polskim. Prezes PiS nie wiadomo, kim jest. Na jego miejscu niemal każdy średniej jakości polityk odebrałby władzę Donaldowi Tuskowi, acz premier przy innej opozycji zupełnie inaczej by rządził.

Wracając do "Rz". Już od dawna jest to dziennik bez wyrazu, takim stał się pod koniec rządów Pawła Lisickiego, utrwalił, a nawet pogłębił to Wróblewski. Wpadka Cezarego Gmyza świadczy, jaką wykazali niecierpliwość, aby "ich" Kaczyński uzyskał władzę.

Ta wpadka świadczy, iż na władzę prezes PiS nie zasługuje. Nie dałby sobie rady. A "Rzepa" może zmienić naczelnego i zdaje się tak postąpi Grzegorz Hajdarowicz.
Piszę z powodu jednego pytania, które stawiam na koniec: Czyżby Lis szykował się (bądź chciał sięgnąć) na naczelnego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz