Temat związków partnerskich zakorzenił się w debacie publicznej, a wydawało się, że przemknie, jak efemeryda i powróci przy okazji ponownego wniesienia projektów pod obrady Sejmu. Temat jest cholernie ważny, bo dla wielu ludzi rozwiązanie go stanowi o ich egzystencji i sensie życia. Nabrał jednak tak nieoczekiwanego zabarwienia, pejoratywnego, a to za sprawą Krystyny Pawłowicz, która jak bulterier chwyciła opinię publiczną za nogawkę i wyszarpuje swoje racje.
Nie jest osamotniona, bo stoi za nią cała formacja polityczna: prawica (głównie PiS) i włączają się naukowcy. Pod koniec stycznia 40 przedstawicieli nauki zaprotestowało przeciw Pawłowicz, głównie jej żartów z posłanki Ruch Palikota, Annie Grodzkiej:
Czujemy się zażenowani tym, że samodzielny pracownik naukowy jest w stanie porównać człowieka do małpy. Jesteśmy oburzeni tym, że wielokrotnie obrażała posłankę Annę Grodzką, kpiąc z jej płci i szydząc z niej. (Więcej)
Ale za Pawłowicz ujęło się aż 268 naukowców i to tylko związanych z uczelniami poznańskimi:
Jako społeczność akademicka wyrażamy sprzeciw wobec naruszania etosu prawdy i obiektywności, podkreślanego przez sygnatariuszy listu. Nasz głęboki niepokój budzi fakt, że treść tego listu wpisuje się w działania polityczne i naciski na władze Uczelni zatrudniającej prof. Pawłowicz. Jest to ewidentny przykład zamachu na autonomię nauki i ludzi nauki, autonomię, która obok autonomii sądów i kultury stanowi niezbywalny fundament demokracji jako syntezy zasady większości w sferze interesów obywateli i zasady prawa w sferze wartości.
Uzasadnienie tego "poparcia" dla Pawłowicz jest kuriozalne, jeżeli robią to naukowcy, którym owo miano winno być odebrane:
Gdyby wszystkie osobniki danego gatunku (także i człowieka) zamieniły się w osobniki homoseksualne – gatunek ten przestałby istnieć, ponieważ nie nastąpiłoby przekazanie genów następnemu pokoleniu, w związku z czym nie byłoby potomków. Dlatego z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że z punktu widzenia ewolucji homoseksualizm jest anomalią. (Więcej)
Wśród osób podpisanych pod oświadczeniem (za Pawłowicz) są m.in.: prof. Stanisław Mikołajczak, prof. Wojciech Suchocki, prof. Stefan Zawadzki i prof. Włodzimierz Bernacki.
Wkurzyła się minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, poznanianka, jako adiunkt na poznańskim UAM pyta: Jaki sens ma kwestionowanie podręcznikowej wiedzy przez ludzi, którzy nie mają naukowej legitymacji, żeby się o tym wypowiadać? Bo przecież nie jest autorytetem w dziedzinie ewolucji ani ksiądz, doktor teologii, ani administracyjny pracownik uczelni, działacz związków zawodowych, ani poseł i radny PiS, nawet jak ma tytuł doktora. Na liście podpisanych nie znalazłam żadnego specjalisty z dziedziny biologii człowieka, seksuologii, lub ewolucjonizmu. Okryłam jednego biologa, specjalistę od roztoczy. Dlatego o wiele lepiej byłoby, gdyby uczeni poprzestali na tezie, że wypowiedzi prof. Pawłowicz to publicystyka, bo wtedy rozmawiamy tylko o kulturze osobistej, tolerancji i traktowaniu drugiego człowieka, a nie o nierzetelności i manipulowaniu wiedzą naukową. (Więcej)
Oto fragment przemówienia Heinricha Himmlera z roku 1937 do lejtnantów SS: „Niektórzy homoseksualiści uważają, że to, co oni robią, jest ich prywatnym życiem. Lecz życie seksualne nie jest już prywatną sprawą, ponieważ dotyczy przeżycia narodu”.
Ta argumentacja jak ulał pasuje do listu poparcia dla Krystyny Pawłowicz, który podpisało właśnie 268 osób ze środowiska naukowego.
Atakowana Anna Grodzka jednak tym się nie przejmuje. W wywiadzie dla Onetu mówi: - Uważam, że "dziwaczną ciekawostką" (…) jest konserwatyzm, wstecznictwo prezentowane i pielęgnowane przez część polityków i społeczeństwa w Polsce. To jest dziwaczne, a nie ja.
Ile można znosić tych Himmlerów życia publicznego (Pawłowicz) i naukowych himmlerków w imię jakichkolwiek wartości chrześcijańskich, tym bardziej demokratycznych? Skansen o nazwie Polska trzeba solidnie przewietrzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz